poniedziałek, 4 sierpnia 2014

nie mam zupełnie żadnego pomysłu na tytuł ;/

Z racji tego, że ciągle jestem w biegu i prawie nigdy nie siedzę sama zwyczajnie nie mam czasu pisać tak regularnie jakbym tego chciała. Niemniej jednak bloga tego bardzo lubię i porzucać nie zamierzam. :)
Nawet nie zauważyłam, że zleciał mi już miesiąc wakacji i nie wiem, czy cieszyć się z tego, że wspomniany miesiąc mogę wciąż przeznaczyć na byczenie się (bo uczciwie powiedzmy, nic nie robię ;D), czy też raczej martwić się o to, że już tylko tyle zostało do początku roku szkolnego (wszyscy wiemy, że wakacje są zdecydowanie za krótkie).
Ostatni tydzień częściowo spędziłam w Warszawie u mojego przyjaciela. Oczywiście ani rusz bez mojej najwspanialszej przyjaciółki na świecie - Majki (szesnaście lat już Cię męczę?). Tak więc od środy do piątku odpoczywałyśmy w stolicy (czyt. przeleżeliśmy trzy dni w łóżku w stolicy, z racji temperatury, która nawiasem mówiąc była zabójcza).
Co śmieszniejsze spotkałam się tam ze znajomym z Łodzi (to jest zdecydowanie too mainstream żeby spotkać się we własnym mieście ;p).
Do podsumowania należy dodać trzy kolejne wspaniałe osoby, które powiększyły grono moich znajomych. :)
Pochwalę się jeszcze, że w sumie to aż tak bardzo nie marnuję czasu i zdążyłam przeczytać masę książek, gdyż w końcu pozwolił mi na to czas (dobra, nawet jak nie mam czasu to je czytam, najczęściej w nocy, odsypiam w autobusie/tramwaju/na lekcjach/w muzycznej).
Do zaliczenia w te wakacje został mi jeszcze Poznań i odwiedzenie mojej kochanej Żanety (wciąż uważam, że wszyscy fajni ludzie powinni zamieszkiwać jedno miasto, ewentualnie chociaż województwo)
Ah! Jeszcze dopiszę że SKILLET GRA W POLSCE (i nawet mamy już z Michałem bilety :D) z czego niesamowicie się cieszę!
Buziaki, do następnej notki! :)

czwartek, 17 lipca 2014

Laziness

Cześć!
Mój "odlicznik" do pierwszego dnia wakacji pokazuje minus dziewiętnaście dni, co równałoby się z tym, że mamy za sobą już dziewiętnaści dni wakacji (kiedy? ;_;)...
W moim założeniu miało być tak: założą mi internet, więc będę mogła w końcu spokojnie napisać notki, obejrzeć seriale, filmy itd. No niestety, internet jest, ale nie ma mnie w domu. :)
Chwilowo siedzę sobie u rodziny na wsi, więc jestem zaganiana do robienia ogórków, sprzątania, koszenia, czyszczenia kostki i wielu innych dziwnych rzeczy. ;p 
Staram się pisać regularnie, ale nie zawsze to wychodzi. Wakacje mają to do siebie, że w końcu mogę sobie pozwolić na zmienianie zdania co pięć minut, a planów co dwie, gdyż nie ogranicza mnie żaden beznadziejny plan lekcji.
Tak sobie myślę, że nie dzieje się aktualnie nic, co byłoby ciekawe na tyle, aby poświęcić na to notkę, niebawem jednak wybywam do Wrocławia (prawdopodobnie), więc w końcu "nacykam" masę zdjęć, zobaczę Panoramę i pójdę do cudownego Wrocławskiego ZOO! I o tym zdecydowanie coś napiszę. :)
Odeślę jeszcze do bardzo fajnego kawałka, który znalazł się na soundtracku z filmu "Gwiazd naszych wina", który jest obecnie jednym z moich ulubionych filmów (a to że gra w nim Ansel uszczęśliwia mnie całkowicie).
Buziaki, miłego odpoczynku i do następnego wpisu! :)

piątek, 4 lipca 2014

Summer time!

Wiem, że ostatnio mnie tutaj nie ma, ale zasięg w moim domu jest "oszałamiający", a moja cierpliwość na skraju wyczerpania.
Jakie plany na wakacje? Plany są w przygotowaniu i myślę nad tym, czy jechać nad morze z przyjaciółmi, czy pojechać na wieś do mojej najukochańszej rodziny.
Chwilowo siedzę w moim (wbrew wszelkich moich narzekań) kochanym mieście - Łodzi. Nie sądziłam, że można mieć tyle wolnego czasu, chyba w trakcie roku szkolnego zupełnie o tym zapomniałam (tak, dwie szkoły zobowiązują). Tak więc wspomniany wyżej wolny czas przeznaczam na "odświeżenie" znajomości, spotykaniu się z ludźmi, których nie widziałam całe wieki (czyli dwa trzy miesiące, tak w przybliżeniu), czytaniu książek no i wreszcie, na zwykłym leniuchowaniu.
Chwilowo moje wakacje spędzam również na czekaniu na "normalny" internet, który będzie działał (takie cuda na mojej wsi w mieście). Podejrzewam, że kiedy w końcu moje połączenie z siecią będzie dostatecznie szybkie, nie zobaczycie mnie przez tydzień, gdyż będę nadrabiać wszystkie seriale, które zaczęłam oglądać (a jest ich serio, bardzo dużo).
Mam też plan wyruszenia na Pietrynę z gitarą i głosem ażeby powalczyć trochę z tremą i oswoić się z ludźmi (naturalnie z ludźmi jestem bardzo oswojona, poza śpiewaniem i graniem publicznie) a nuż mi się spodoba? Zawsze jest opcja, że zgarnę trochę kasy za to, żebym przestała grać, więc jest to całkiem opłacalny pomysł, nie sądzicie?
Zupełnie przy okazji, to uziemili mnie na cały weekend w domu, gdyż mam zajmować się psem kierownika mojej mamy (jadą sobie na integracje, skubani). Pies jest niesamowity, jednak strasznie się boi, jest ze schroniska. Nie mam pojęcia co poprzedni "właściciel" (z racji tego, że nie wypada mi używać niekulturalnych określeń powstrzymam się od wyrażenia mojej opinii o tym człowieku jednym słowem) Dudkowi (bo tak się pies nazywa) robił, ale na pewno okazywał mu uczucia wręcz kontrastujące z miłością i czułością, ale ten temat zostawię na kolejną notkę.
Miłych wakacji i do następnej! :)

czwartek, 12 czerwca 2014

15 days.

No i zaczęło się. 
Krwiożercza walka o oceny, czasu na oddychanie brak, a tu sezon imprez, piękne słońce i wielki leń. 
Język polski i fizyka chyba jednak przerosły mój "genialny" umysł, więc ogłosiłam wszem i wobec, że szansa na czerwone pasiszcze jest mała (O biologio, miłości moja liczę na ciebie!) ale jest, więc zobaczymy co z tego wyjdzie (w najgorszym przypadku będzie to 4.73 i będę chodzić wścieknięta bardziej, niż gdyby było to 4.5). W razie czego mogę zostać szalonym muzykiem, ewentualnie pisarką (z naciskiem na to pierwsze, bo z pisaniem u mnie średnio).
Nie będę udawać, że chce mi się chodzić do szkoły, gdyż okropnie mnie to męczy (w tym okresie, nie mówię, że zawsze). Koniec roku jest o tyle trudny, że jest w moim przypadku podwójny (przeklęta Szkoła Muzyczna) i nie zawsze satysfakcjonujący (nie zawsze z mojej winy, no ale cóż poradzę?). 
Nie ukrywam też, że jestem strasznie zawiedziona moimi wynikami z gitary (dostateczny, czyli tak jak dopuszczający w szkole ogólnokształcącej). Nie uważam jednak, że jest to w całości moja wina, ale wyrok zapadł, jutro rada (taki lajf). Szkoda, że czasem nasze wysiłki nie są w ogóle doceniane, ale tak też się zdarza, prawda? Skoro zaraz będzie po radzie, mogę powiedzieć, że z jednym ustrojstwem mam już spokój (wpadnę tylko na chór, mamy świetnego, choć trochę szalonego drygenta i mimo wszystko chodzę na jego zajęcia z wielką przyjemnością, chociaż marudzę jak to mam w zwyczaju ;p).
Ale narzekam, co? 
Pocieszam się jednak myślą, że już za piętnaście dni, ilość kawy i coli w nocy ograniczy się do zera, kiedy wrócę do domu usiądę sobie z herbatą i dobrą książką, zamiast z podręcznikami, a zeszyty i długopisy zamienię na karton i farby. :)

P.S. Jeśli ktoś gustuje w muzyce poważnej, to podsyłam linka do utworu, który jest ze mną od tygodnia. ;) <klik>

środa, 11 czerwca 2014

A ty nie za młoda jesteś?

Taka mnie dzisiaj myśl naszła, że osoby w moim wieku często słyszą:
"Jak dorośniesz, zrozumiesz"
"Za młody jesteś"
"Latek masz za mało"
I tego typu inne stwierdzenia.
Poniekąd nie dziwi mnie to, gdyż wchodząc dziś chociażby do Manufaktury, można zobaczyć wielce "dorosłą" młodzież. Nie każdy jednak nastolatek ma w głowie wyłącznie ciuchy i imprezy.
Skąd mi się to dzisiaj wzięło? A no stąd, że rozmawiałam sobie z moim trzy lata starszym znajomym i po tym jak powiedziałam, że byłam ostatnio na imprezie usłyszałam, że "Takie gówniarstwo jak ja nie powinno nigdzie wychodzić, bo gówno wiemy i udajemy dorosłych" (warto wspomnieć o tym, że mówi to osoba, która dwa lata temu nie wiedziała co robiła, gdzie była albo jakim cudem znalazła się w domu i biegała od pubu do pubu z piwem w jednej ręce i papierosem w drugiej).
Jest mi przykro, że sporo starszych ludzi ocenia nas ze względu na to, że kilka (no dobra, całkiem sporo) jednostek powinno się cofnąć gdzieś do etapu przedszkola, bo czasem dzieci w szkole podstawowej mają więcej rozumu. Uważam, że mimo tego, że nie wszyscy przekroczyliśmy magiczną barierę wieku, powinno nam się dać szansę na to, żebyśmy udowodnili, że można nas potraktować jak "dorosłych młodych" i jednocześnie, że osiemnaście lat nie czyni z nas dorosłych.
Taka moja wieczorna refleksja.

I jeszcze się poskarżę, że niesamowicie niewygodnie jest mi pisać z jedną ręką w gipsie.


Do następnego! :)

Lektury w kadrze!

Pewnie większości z Was, z racji tego, że chodzicie ze mną do szkoły, nie jest obcy konkurs "Lektury w kadrze". Jeśli jednak znalazł się tutaj ktoś, kto nie ma pojęcia o czym mówię, kilka słów wprowadzenia.
"Lektury w kadrze" jest to konkurs, który organizuje nasza szkoła. Skierowany jest do uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych, a polega na tym, że każdy z uczestników ma za zadanie nakręcić film na podstawie wybranego wiersza, lub lektury szkolnej (do dziesięciu minut, regulamin czasem warto przeczytać ;p) Tegoroczna edycja była edycją numer trzy (miałam przyjemność być na gali po raz drugi).
Generalnie galę odbieram bardzo pozytywnie (wytnijmy 3 minuty w których śpiewałam i udajmy, że tego nie było, bo głos trząsł mi się jakbym jechała po Polskich drogach). 
Oczywiście na rozdanie nagród w Muzeum Kinematografii zostały zaproszone szkoły, które zajęły trzy pierwsze miejsca, oraz wyróżnienia.
Ponieważ zupełnie nie znam się na filmach od strony technicznej (do czego przyznaję się bez bicia), mogę je ocenić bazując wyłącznie na tym, czy film zwyczajnie mi się podobał, czy też nie.
W pamięć najbardziej zapadły mi dwa filmy.
Pierwszy z nich zajął zaszczytne drugie miejsce (kategoria gimnazjum), jego tytuł to "Mieszkańcy" (nie ukrywam, że po prostu bardzo lubię ten wiersz, Julian Tuwim moim mistrzem). Podobał mi się nastrój panujący w filmie (mam też kontakt z jedną z autorek filmu, aczkolwiek absolutnie nie wpływa to na moją opinię na jego temat).
Tutaj możecie go obejrzeć <klik>
Drugim filmem, który był absolutnie genialny, była "Apokalipsa".
Co tu dużo mówić, genialna muzyka, świetne potworki (ten z językiem i milionem par oczu mnie urzekł, chyba sobie takiego ulepię, serio).
Dziewczyny, które nakręciły to cudeńko są z I Społecznego Liceum im. Maharadży Jam Saheba Digvijay Sinhji (kto mi powie jak mam to przeczytać, ma u mnie czekoladę!)Podejrzewam, że gdyby nie fakt, że jest dość krótki (chociaż dwa i pół tysiąca zdjęć nie wskazywałoby na to) zająłby pierwsze miejsce.
Tutaj znów odsyłam do Youtube'a <klik>
Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona organizacją, która według mnie była dużo lepsza niż w zeszłym roku. Co do ludzi, którzy przyjechali na galę, wszyscy (no, z drobnymi wyjątkami) byli przesympatyczni, atmosfera była świetna!
Czekam na następną edycję! :)

Wróciłam :D

Wszystkim tym, którzy czekali na wpis (o ile tacy istnieją) ogłaszam wszem i wobec, że odzyskałam internet! (i nawet nie macie pojęcia jak się cieszę)
Wrzucę za moment wszystkie notki, które napisałam już wcześniej, ale których z powodu odcięcia od internetu nie mogłam opublikować.
Miłej lektury! ;)